pisałam już, że lubię gotować. najbardziej lubię przepisy szybkie i proste.
ale nie pisałam, że jeszcze bardzo lubię jeść.....
w tą leniwą niedzielę dużo się działo w kuchni i na stole, oj dużo. niestety mam tylko zdjęcia PRZED , bo PO nie zdążyłam zrobić, jakoś apetyt nie pozwolił.
w niedzielę szczególnie sobie folgujemy, bowiem łykamy wszystkie programy kulinarne: powtórkę Rewolucji, Ugotowani, Master Chef, a przy okazji łykamy wszystko, co mamy pod ręką. więc się postarałam, by chociaż było smacznie.
ugotowane ziemniaczki, sparzony brokuł, ugotowana pierś z kurczaka
wszystko kroimy w małe kawałeczki i mieszamy z kawałkami żółtego sera, do piecyka na podgrzanie. w oryginale jest jeszcze sos na śmietanie, ale wiecie... kalorie liczymy . smakuje również na zimno jako sałatka
2. najprostszy przepis na świecie
surowe piersi z kurczaka zalewamy kawałkami pomidorów z puszki (lepiej odsączyć) i posypujemy serem gorgonzola, do piekarnika pod przykryciem - termoobieg 180 stopni, na około godzinkę
nie polecam sera z biedronki, jest za mało wyraźny. zapiekanka jest najlepsza przy drugim odgrzaniu
3. moje nowe odkrycie, niestety nie pamiętam źródła, zgapiłam z jakiegoś cudownego bloga
łosoś (ja zdejmuję skórę) posmarowany musztardą dijon i obłożony pociachanym porem
pod przykryciem (koniecznie) do piecyka, ja piekę wolno ok 40 minut, w 150 stopniach
bożeszszz, my tyle zjedliśmy....hihi